Kesshite akiramenai tame ni

Aby nigdy nie poddać się

Broczyłam we krwi po kolana, desperacko chcąc wyjść na ląd pod postacią maleńkiej, zmieniającej swe położenie wysepki. Ilekroć ją ujrzałam ona znikała, przemieszczając się w inne miejsce, pozbawiając mnie tym samym możliwości wybawienia. Już sześć razy umknęła mi sprzed nóg, a gdy zobaczyłam ją po raz siódmy, bez zastanowienia ruszyłam do niej jak najszybciej, rozchlapując dookoła mazistą breję.
- Usui, nie daruję ci tego – syknęłam, skacząc przed siebie, aby jak najszybciej dotknąć piachu, lecz wyspa  zniknęła ponownie. – Protestuję! – krzyknęłam, aby Karima wyraźnie mnie usłyszał, po czym usiadłam, będąc umazana tym paskudztwem aż po linię piersi. – Usui! – wydarłam się, patrząc w smoliście czarne niebo. 
Co za bezczelny typ!
- Już ci się znudziło? – Chłopak zmaterializował się naprzeciwko mnie z rękoma splecionymi na piersi. Ubrany w czarny uniform nie wyróżniał się za specjalnie na ciemnym tle. Jedynym kolorowym akcentem były jego wiecznie nieuczesane, trochę przydługie blond włosy.
- Przecież wiesz, że to nie ma sensu – fuknęłam, marszcząc brwi.
- Może ci się udać – odpadł, przewracając oczami. – Genjutsu nie bez powodu jest najsilniejszą opcją wykorzystania chakry.
- Ale nie w ten sposób. Daj mi to zrobić po swojemu – powiedziałam, wstając. Wycisnęłam bluzkę, a on wlepił we mnie swój zamyślony wzrok.
- Po swojemu, no najlepiej – prychnął, a ja popatrzyłam z obrzydzeniem na swoje ubranie. Te treningi drastycznie narażały na szwank moje poczucie gustu. - A co, jeśli zostaniesz wciągnięta w iluzję, praktycznie nie mając już chakry, hm?
- Wtedy zacznę się tym martwić – burknęłam wkurzona.
- Jeśli nie będzie mnie obok, abym mógł obronić cię swą waleczną piersią. – Uśmiechnął się lubieżnie. – Będziesz martwa. – Wyraz jego twarzy natychmiast stał się poważny, a ja zagryzłam dolną wargę. – Sądzę, że Uchiha nie będzie miał problemu z wyssaniem z ciebie chakry, a gdy to się stanie będziesz malutka i bezbronna…
- Przestań – wcięłam mu się w zdanie.
- Jak porzucona owieczka bez pasterza.  – Wzniósł ręce ku górze, udając przejętego.
- Daruj so…
- Niczym zagubiony świetlik, który oddzielił się od gromady i nie zdążył schować się przed wschodem słońca, narażony na światło słoneczne, bądź…
- Daj sobie siana. – Pochlapałam go, kopiąc w wodę, a dopiero, gdy ciecz dotarła do jego twarzy, zamknął się. – Trzeba było iść na aktorstwo, jak mówiła Yannie.
- Nie schodź z tematu – upomniał mnie, chcąc jedynie nie poruszać kwestii dziewczyny.
- Dobra, to jeszcze raz. – Oparłam dłonie na biodrach, zdając sobie sprawę, że czeka mnie następny wyścig ku uciekającym wysepkom.
- Może zmieńmy koncepcję – powiedział jakby trochę nieobecny, gładząc się po brodzie.
- To znaczy?
- Zmienię otoczenie na… bardziej przyjazne.
- Czemu? Przecież lubisz taką groteskę.
- A ty przestaniesz jak pies za kiełbasą ganiać te wyspy.
- Cóż za ustępstwo od normy. – Zmrużyłam oczy, dając wyraźnie do zrozumienia, że dzisiejszy trening był jednym z najgorszych w całym moim życiu. – To ten czas, kiedy przyznajesz rację mojej teorii, że nie da się uciec z genjutsu bez używania chakry.
- Powiem ci, że pasujesz do tej scenerii, kiedy jesteś w złym humorze. Mroczny klimat, coś. – Ostatnie słowa dodał szeptem, poruszając dłońmi, jakby rozchylał niewidoczną kurtynę przed swoimi oczami, a ja omiotłam spojrzeniem otaczający mnie teren, który składał się jedynie z bezgranicznego oceanu krwi i czarnego nieba.
- Nie jest mi do śmiechu…
- Ale mi tak. – Uśmiechnął się.
- To już dziewiąty trening, kiedy próbuję się stąd uwolnić bez chakry i dla odmiany nie powiódł się. To naprawdę nie ma sensu.
Usui zaczął składać pieczęci, a po chwili oboje znaleźliśmy się w małej piwnicy oświetlanej światłem trzech małych świec. Usiadłam na bordowym kocu, po czym westchnęłam głęboko, opierając się o obdrapaną ścianę. Słyszałam, jak chłopak bierze swój kajet, po czym zapisuje w nim dzisiejsze wnioski.
- Musi być jakiś sposób – powiedział, mając zaciętą minę, jak ja, kiedy strzelam z łuku, a trafienie w dziesiątkę graniczy z cudem. Tak samo jak spełnienie jego teorii.
- Niemożliwe nagle nie stanie się możliwe. Cudów nie ma, Karima.
- Przysięgam, że raz uwolniłem się spod działania iluzji, prawie w ogóle nie mając chakry.
- Przysięgaj sobie co tylko chcesz – mruknęłam, kładąc się na plecach.
- Mogłabyś chociaż udać, że się wczuwasz – fuknął obrażony, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Kiedy ja się nawet nie staram. – Ziewnęłam, kładąc dłoń na oczach.
- Zauważyłem.
W piwnicy zapadła cisza, przerywana jedynie skwierczeniem świec. Dzisiaj wyjątkowo mnie drażniła, bo musiałam wrócić do domu i posprzątać go na tyle, aby spokojnie się zrelaksować, a gniłam tu, bezczynnie tracąc czas.
- Potrzebujesz tych pieniędzy, więc weź się w garść – powiedział chłodno, a ja zacisnęłam pięści, podnosząc się do siadu.
- Myślisz, że o tym nie wiem?
- Właśnie się zastanawiam – prychnął, czym wyraźnie mnie zirytował.
- Słuchaj. – Położyłam dłonie na kolanach, starając się ubrać myśli w słowa. – Od dziecka szkolę się we wszystkim co niekonwencjonalne. Uwierz, że jako dzieciak tysiące razy próbowałam ominąć genjutsu, bo taki talent bardzo by mi się przydał, ale to niemożliwe.
- Nie zgadzam się z tobą, ale wiem, że dzisiaj i tak już nic nie zrobisz. – Zamknął zeszyt, opierając się rękoma za plecami.
- Dobrze zgadujesz – westchnęłam. – Potrafię otworzyć prawie każde drzwi, uwolnić się praktycznie z każdego miejsca, ale iluzja jest nie do przejścia.
- Rzadko przyznajesz się do porażki. – Przekrzywił głowę, chcąc mnie zirytować tą wypowiedzią. Udało mu się.
- To żadna porażka.
- No jak nie? Zrezygnowałaś.
- Nie można stawiać sobie za cel czegoś, co jest nieosiągalne. – Spuściłam wzrok, przyglądając się własnej dłoni, która rzucała cienie na ścianę przy wątłym świetle świecy.
- Powiedz to Rinie.
- Rina była niepoprawną optymistką, bez sensu gnającą za marzeniami. – Obdarowałam go zimnym spojrzeniem, jednak on nie uginając się pod moim naporem, intensywnie się we mnie wpatrywał. – A moim życiowym priorytetem nie jest wynalezienie sposobu na ucieczkę z genjutsu bez używania chakry, wybacz. – Wstałam, lecz Usui nie poruszył się.
- Sheeiren, ja się po prostu martwię – westchnął, a ja włożyłam ręce w kieszenie spodni.
- Doceniam to, ale nie potrzebuję. – Odwróciłam się, zmierzając do wyjścia.
- Rina mówiła dokładnie to samo, a teraz odwiedzam ją na cmentarzu. – Zamknęłam oczy, nie dając się sprowokować. Uspokoiłam się i ruszyłam do drzwi.
- Nie jestem nią.
- Jesteś jej bliźniaczką. 
- Byłam. - Stanęłam w drzwiach, opierając się barkiem o framugę. 
- Nie chcę również o tobie mówić w czasie przeszłym - powiedział cicho, rozpamiętując za pewnie wszystkie chwile spędzone z moją siostrą. Wszystkie chwile, które przeżyli razem jako para.
- To tylko jedna misja.
- To misja z Uchihą – dodał nacisk na ostatnie słowo, a ja spojrzałam na niego przez ramię.
- Ale nadal tylko misja.
 *** 
"Jest tylko jedna taka świata strona,
Gdzie coś, co nie istnieje - wciąż o pomstę woła.
Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona,
Dół nieominięty - dla orła sokoła...

Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu,
Świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu.
Świat głosu bez ciała i ciała bez Boga,
Świat Boga bez imienia, imienia - bez losu."


 Ballada katyńska




Witam! 
Od razu uprzedzam, że ten blog to kompletna abstrakcja, wymyślona pod wpływem chwili. Wszyscy się chyba domyślają tematyki opowiadania, nie muszę wam mówić rzeczy oczywistych ._. Jednak jeśli ktoś będzie baaardzo mało domyślny, to dowie się wszystkiego w zakładce "Aby nigdy nie".
Mam nadzieję, że Kesshite pozyska czytelników tak samo jak Karuzela, czy Kyodai. 
Spokojnie, dla mnie ten blog to też niespodzianka, nie bójcie się.
Pełna obaw zostawiam wam moje nowe dziecko.
Dbajcie o nie [*]

17 komentarzy:

  1. ITASHEE!~ *3* Dawno tego nie czytałam ((Ci, Karuzela teraz się nie liczy) BO NA KYODAI NAWET SIĘ NIE POCAŁOWALI (chyba xd)).
    A teraz może mi ktoś puścić w tle Będzie, będzie się działo... . Wgl, mam niedosyt SasuSaku by Shee (cicho, Karuzela znowu się nie liczy! xD). .-.

    Eh, teraz będę ci spamować, żebyś pisała rozdziały. <3

    Wgl, śliczny szablon Zochan zrobiła. Po prostu nie mogłam oderwać wzroku. *^*

    Pozdrawiam. :>
    Ps: weź weryfikację wyłącz. .-.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie pocałowali, no xd Itachi wybrał Imrin T_T
      Zrób bloga o SS, słuchaj, że to nadal za mało xD
      Nie, tu juz nie będzie zabawy. Tylko pot, krew i łzy xd Piękny, prawda? Zochan, to ten czas kiedy się rumienisz xd
      Wyłączyłam <3

      Usuń
  2. Ephem, ephem...
    Czekałam.
    Myślałam.
    Marzyłam.
    Jest.
    Oczekiwania drastycznie rosną.
    Masz. Się. Postarać. Shee.
    Prośba. Link do arta.
    Czekam.
    Z niecierpliwością.
    Weny.
    Me

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, no ._.
      Którego arta?
      Wena jest, czasu brak.

      Usuń
  3. Jak napisałem na Kyõdai, pojawiam się!
    Nowy blog, ItaShee? Będzie też SasuSaku (lub Sasuke z inną osobą)? Jest opcja, by pojawił się zły Madara (po ostatnim chapie w jego zUowatość można wątpić, wola Kaguyi mnie dobiła)?
    Tak właściwie to rozumiem Shee. Dla mnie też próba wydostania się z iluzji bez chakry jest zbędna, bo to nie możliwe... Choć miałem raz taki sen, w którym umarł Deidara (zabity przez Sasuke, rzecz jasna), potem Sasuke rzucił Mugen Tsukuyomi (nie Madara, dziwne, prawda?) i wydostałem się z niego pod koniec snu (były to parę dni w iluzji, w której świat był rządzony przez komunistów - to nie było dobre Tsukyomi, w przeciwieństwie do tego Madary), wydostałem się dzięki emocjom (rozpacz z powodu śmierci Deia, w końcu to jedna z moich ulubionych postaci). Może bardziej emocjonalne podejście - czyli zagłuszenie przy tym zdrowego rozsądku i normalnego myślenia - jej pomoże? Przekazałbym jej taką radę telepatycznie, ale wiesz, nie mogę...
    Bo innego wyjścia z iluzji, bez cudzej ingerencji lub własnej chakry, nie widzę...
    Podałabyś link do twojego Nemesis?
    Pozdrawiam!
    PS. Gdybyś miała czas, zapraszam na uchihatokonoha.blogspot.com. Koniec roku szkolnego, więc w sumie możesz go za wiele nie mieć, ale było by miło, gdybym dostał tam jakiś ochrzan czy coś, bo może sprawiam, że trudno to czytać, lub coś... Nie wiem, od trzech postów komentarza nie ma.

    Jeszcze raz pozdrawiam, trzymaj się i... obejrzyj Epokę Lodowcową 4, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś. Od tak, fajna jest. Dużo mądrości w tym filmie zawarto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z Saskiem będzie, a co, to się dowiecie :>
      Madara, emmm. Z tego co pamiętam, to go tu chyba uśmierciłam, lecz nie jestem pewna xd
      Komuniści ._. Z piekła w piekło ._.
      Właśnie główkuję teraz nad tymi emocjami i powiem ci, że chyba wezmę to pod uwagę. No nie możesz, a szkoda xD
      Co masz dokładnie na myśli, mówiąc Nemesis?Jeśli chodzi ci o ten obrazek, to widnieje na szablonie po lewej stronie ;]
      Zbliżają się wakacje, zajrzę B|
      A Epoka ląduje na liście filmów!
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Ej, czy Wy tacy wkurwieni, że na caps locku lecicie, czy to jakiś wkurwiony kod html tak zadecydował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak kod html...
      Shee, trzeba coś z tym zrobić
      i z weryfikacją też
      a teraz zabieram się do czytania :D

      Usuń
    2. Ogarnij akapity w dialogu Usui - Shee tam, gdzie jest o kiełbasie (Y)
      ,,- Przysięgaj sobie co tylko chcesz" - przed "co" przecinek.
      ,,Od dziecka szkolę się we wszystkim co niekonwencjonalne." - i znów przed ,,co" .
      I znów akapity w miejscu, gdzie jest mowa o byciu i nie byciu bliźniaczką.

      Niach, jestem z siebie dumna, jako nieżyjąca XD, że mam takiego faceta. Usui, mężu, czuwaj! <3

      Hm... Wyjście z iluzji... Na pewno jest możliwe... Może jakaś zmiana priorytetów, albo nie wiem? Ale jest możliwa XD

      Powiem Ci tyle, że jestem ciekawa Waszego pierwszego spotkania i mam też nadzieję, że chociaż tu nie skończy się to grupowym prawie-że-samobójstwem XD

      I serio, ogarnij wielkie literki, bo wygląda, jakbym krzyczała, a nie lubię krzyczeć (mój wieczny optymizm to wyklucza XD).

      Do zobaczenia na fejsie,
      pozdrawiam,
      cześć,
      daj mi wody .-.

      Usuń
    3. Zrobiłam wszystko, zrobiłam ._.
      Ej, masz jakiś problem z moimi sadendami? xD
      Twoje wieczne, co? XD
      Nic ci nie dam, nie zasłużyłaś. No do pogadania za dwie godziny xd

      Usuń
  5. ItaShee! ItaShee! ItaShee!
    Tak <3
    Co z Saskiem? Ja wiem, że masz dość SasuSaku, ale to takie drobne pytanie;d

    "Niczym zagubiony świetlik, który oddzielił się od gromady i nie zdążył schować się przed wschodem słońca, narażony na światło słoneczne.." <3

    ".. uwolniłem się spod działania iluzji, prawie w ogóle nie mając chakry." - to możliwe?;d

    Nie ma Riny? :C

    Misja z Uchihą! Nie mogę się doczekać!
    Em.. mogę być nie domyślna, ale właściwie czemu z Nim misja? I w ogóle, Misja? Rozumiem, pieniądze.. Czy to związane z Akatsuki? Czy nie?;d

    Weny, życzę!
    :**

    p.s Szablon piękny! Nie wiem co te wysuwane zakładki, mają w sobie, ale są cudne;d
    A Itachi nie jest jako tako brudny.. to po prostu krew ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem wam co z Saskiem, dopóki Shee go nie spotka, a to trochę zejdzie :3
      Nie ma Riny XD Wszędzie ginie, gówniarz jeden xdd
      Och, jakieś pytania, szczątkowe zainteresowanie. Lubię to!
      Szablon jest najlepszy B|
      Właśnie, to krew! <3
      No trzymaj się!

      Usuń
  6. Po przegranej wojnie z facebookiem i Chrome w końcu mogę skomentować! Yeah! Jest moc! Więc mówię ci, że ten blog już się zapisał w moje ulubione :D pokładam w nim duże nadzieje na bardzo dobrą historię z dawką humoru, kissów, seksów, bo romans tu musi być! SheeIta :D zanim założyłaś tego bloga pomyślałam, że stworzę was jako para w simsach zrobię screena i ci wyślę :D kurczę, nie zdążyłam :D życzę ci dużo weny, a także siły, aby starczyło ci jej do napisania do końca tej historii :D niech będzie taka jak ty :D mogę spodziewać się smutnego zakończenia (czy udało mi się wyprzedzić twój tok myślenia? :D powiedz, że tak! :D ) Pośpieszasz mnie, więc będzie tyle :D Co zapomniałam to dopowiem w następnych komentarzach :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę żeśmy się z nim nawalczyły, nie powiem xD
      Nie będzie humoru, kissów, seksów. Tylko pot, krew i łzy XD
      A zrób! Będę zachwycona <3
      Ejejej, kolejna xd Na razie nikogo nie zabijam...
      ^^

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacznę od tego, że naprawdę podoba mi się Twój styl pisania. Jeśli miałabym go określić, jednoznacznie rzekłabym - niewymuszona nonszalancja. Jak dla mnie rewelacja! Lekko, z humorem, ale przede wszystkim - poprawnie. Czytając, bez problemu jestem w stanie wszystko sobie wyobrazić. :)
    I w końcu Itachi, moja ulubiona postać! Nie mam pojęcia jaki los go czeka w Twojej opowieści, niemniej jednak jakkolwiek by nie był przedstawiany, opowiadania z jego udziałem zawsze bardzo miło mi się czyta, toteż czekam niecierpliwie na kontynuację. <3
    Szczerze mówiąc trafiłam na Twojego bloga przez przypadek i pierwsze co zauważyłam, to data dodania postu. Pomyślałam, że nie warto czytać, bo pewnie nie masz zamiaru już kontynuować tego opowiadania. Na szczęście zerknęłam w komentarze i widzę, że jednak żyjesz (:D) więc zaczęłam czytać. Nie żałuję i z pewnością będę tu zaglądać.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      No cóż mogę powiedzieć, bardzo mi miło :D
      Ach, Itachi B| Rzeczywiście postać wymiata po całości, a co planuje dla niego los... nie będzie łaskawy :>
      Rozdziały będą długie - koło 17, 18 stron wordowskich, więc dlatego to tyle trwa. To jedynie krótki prolog, wprowadzenie :D
      Cieszę się, że nie żałujesz i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ;)
      Pozdrawiam :D

      Usuń

CREATED BY
Mayako